Miłość Boga

Love of God

W tych jakże ponurych i niepomyślnych czasach, gdy nasze serca przytłacza wrogość, gdy nasze dusze chorują, a nienawiść i antagonizm wymknęły się spod kontroli, oczywiste jest, że miłości oraz łaski potrzebujemy jak wody i powietrza. Wydaje się, że zapomnieliśmy o miłości. Co więcej, współczucie jest słowem rzadko używanym. Nie mamy miłosierdzia dla siebie nawzajem ani miłości dla innych. Nasze współczucie wygasło, serca zastygły, a horyzonty w wyniku wrogości stały się czarne jak smoła. Z tego powodu wszystko i wszystkich widzimy w ponurych barwach.

Na całym świecie istnieje wielu tyranów nienawidzących tolerancji. Liczba tych, którzy gardzą dialogiem, również nie jest mała. Większość z nas poszukuje sposobu, w jaki można oczerniać się nawzajem przy użyciu kłamstw. Wyrażamy siebie za pomocą własnych kłów, szponów oraz słów o zapachu krwi.

Wśród jednostek i społeczeństwa istnieje przerażająca niezgoda. Swoje wypowiedzi rozpoczynamy słowami „my”, „wy”, „pozostali”. Nasza nienawiść nigdy się nie kończy ani się nie rozprasza. Ucinamy nasze przyprawiające o mdłości kłótnie z zamiarem ich kontynuowania, wciąż chowając urazy, które w przyszłości będą narastać. Jesteśmy od siebie oddaleni, a ten dystans czy też niezgoda znajdują swoje odbicie w każdej naszej czynności. Rozsypujemy się na drobne jak pękający różaniec. Zadajemy sobie nawzajem nieporównywanie więcej cierpienia niż czynią to niewierzący.

Prawdę powiedziawszy, opuściliśmy Boga i przez to On opuścił nas. Ponieważ nie mogliśmy w wystarczającym stopniu uwierzyć i pokochać Go, Bóg zabrał z naszych serc uczucie miłości. Teraz, w głębi otchłani naszego łona, gdzie jesteśmy skazani na cierpienie z tęsknoty za Nim, wyrażamy egoistyczny nonsens z użyciem słów „ja” i „ty”. Ponadto opatrujemy się nawzajem etykietami reakcjonistów, innowierczych fanatyków, a także nieustannie tworzymy jakieś scenariusze w celu umniejszania innych. Jesteśmy jakby przeklęci, tak jakbyśmy faktycznie byli pozbawieni miłości i nie doświadczali tego, co to znaczy być kochanym, a równocześnie łakniemy miłosierdzia, współczucia i szczęścia. Nie kochaliśmy Boga, więc On zabrał miłość. Bez względu na to, jak długo czekamy, Bóg zawsze sprawi, że będziemy się kochać, jeśli tylko zwrócimy się do Niego i pokochamy Go. Jednakże jesteśmy daleko od źródła miłości. Drogi, na których się znajdujemy, wcale do Niego nie prowadzą. Przeciwnie, oddalają od Niego. Nasze dusze, które otrzymywały strumienie miłości, teraz nic nie dostają. Nasze serca są jak suche pustynie, a w naszym wewnętrznym świecie istnieją jaskinie przypominające nory dzikich zwierząt. Miłość Boga jest jedynym lekarstwem na wszystkie bolączki.

Miłość Boga jest istotą wszystkiego, stanowi także najbardziej niepokalane i najczystsze źródło każdej miłości. Współczucie i miłość płyną od Boga do naszych serc. Każdy rodzaj ludzkiej relacji będzie się rozwijał równolegle z naszą relacją do Niego. Miłość Boga staje się dla nas wiarą, przekonaniem, a wreszcie duchem w naszym fizycznym ciele. Bóg sprawił, że staliśmy się żywi i jeśli mamy żyć dzisiaj, możliwe jest to tylko przez Niego. Zatem istotą całego istnienia jest miłość Boga, a kres wszystkiego polega na rozszerzeniu się tej boskiej miłości w formie raju. Co więcej, wszystko, co Bóg stworzył, zależy od miłości, a On sam przyrównał swój związek z rodzajem ludzkim do świętej przyjemności bycia kochanym.

Nie ulega wątpliwości, że sferą manifestacji miłości jest dusza. Bez względu na to, w którą stronę zostanie przez nas skierowana, zawsze zwraca się ku Bogu. Towarzyszyć temu mogą cierpienia związane z dezorientacją i zagubieniem się w wielości. Należą one jednak raczej do nas niż do Boga[1]. Jeśli naszą miłość do wszystkich rzeczy będziemy potrafili równocześnie odnieść do Boga i jeśli będziemy w stanie rozeznać miłość w jej prawdziwym znaczeniu, wówczas będziemy z dala od różnych rzeczy, które mogą powodować jej rozproszenie, a zarazem unikniemy dodawania Bogu towarzyszy. W ten sposób miłość oraz nasz związek ze wszystkim, co istnieje, będzie przypominał tych, którzy kroczą prawdziwą ścieżką.

Bałwochwalcy uważają bożki za przedmiot kultu tylko dlatego, że były czczone przez ich przodków. Z drugiej strony Bóg jest umiłowany i czczony, ponieważ jest Bogiem. Jego panowanie i wielkość wymagają od nas, byśmy byli Jego sługami. Zawsze staraliśmy się Go czcić, wyrażać miłość do Niego, dziękować Mu za to, co udało się osiągnąć, a także mówić Mu o swoich uczuciach, relacji oraz przywiązaniu do Niego.

W czysto ziemskim rozumieniu miłości za powody do niej uznawano takie elementy jak: piękno, perfekcja, forma, harmonia w wyglądzie, wielkość, reputacja, władza, pozycja, status, dobrobyt, rodzina, rodowód, itp. Czasami trafiali się jednak ludzie, którzy popadali w błąd dodawania Bogu współtowarzyszy. Działo się to w wyniku ich nadmiernej miłości i przywiązania do tych fenomenów, co może tłumaczyć istnienie bałwochwalstwa. Tacy ludzie lubią zazwyczaj piękno wymienionych przymiotów, cenią dobre maniery, pochwalają perfekcję, padają na twarz przed wspaniałością oraz wielkością, poświęcają własne człowieczeństwo, a także wolność dla bogactwa i władzy, przez co schlebiają chciwości wobec pozycji i statusu społecznego. W ten sposób w wyniku rozpraszania ich miłości i przywiązania do wielu bezsilnych stworzeń, nie tylko marnują emocje, które miały być użyte przede wszystkim w relacji do Prawdziwie Bogatego i Potężnego, lecz także doświadczają kolejnych śmierci z powodu nieodwzajemnionej miłości, obojętności oraz niewiary ich ukochanych.

Warto podkreślić, że wierzący w pierwszej kolejności kochają Boga, lecz czują zarazem przywiązanie do innych ludzi, motywowane miłością do Stwórcy. Ze względu na pojawienie się oraz błogosławieństwo Sprawiedliwego pozostają w kontakcie z każdą osobą i rzeczą, ogłaszając swoją miłość oraz doceniają wszystko w Jego imieniu.

W rzeczy samej, bez uwzględniania Boga każda miłość jest daremna, mało obiecująca, chwiejna, a wręcz bezowocna. Wierzący musi kochać Boga ponad wszystko. Ponadto tylko dlatego ma upodobanie do wszystkiego, co Nim nie jest, iż stanowi to barwną manifestację, a zarazem odbicie Jego boskich imion i cech. Co więcej, ludzie winni przyjmować wszystko, co dostrzegają, z wielkim zachwytem, a samemu aktowi zachwytu musi towarzyszyć myśl: „To także jest dzięki Tobie”. W ten sposób doświadczają zjednoczenia z Kochającym. Do tego procesu potrzebujemy jednak ludzi czystych i cnotliwych, potrafiących odczytywać Boże wersety w twarzach innych. Zaprawdę, dla tych, którzy potrafią to czynić, każde stworzenie jest lśniącym lustrem oraz pochwałą napisaną wspaniałym wierszem. Ludzka twarz znajduje się bowiem ponad wszystkim innym i odbija sekret Łaski.

„Wszechsprawiedliwy zrobił ci lustro na Jego półce,
Lustro Jego niepowtarzalnego Ja”.
Hakani[2]

Jak bardzo znaczący jest powyższy dwuwiersz! Nie tylko przypomina nam o naszej pozycji, lecz także podkreśla rzeczywistość, w której żyjemy. Jeśli istota ludzka jest tajemniczym lustrem zakrytego Piękna, musi zwrócić się oczami swojego serca do Niego, czekając na Jego manifestację, na podmuch wiatru, który zabierze ją do rezydencji głębokiej miłości. Aby Go zadowolić i zostać Jego ulubieńcem, człowiek winien wykorzystać każdy dostępny sposób na drodze prowadzącej do bliskości z Nim. Ludzkie serce musi cały czas obracać się niczym klucz w zamku ukrytego skarbu. W związku z tym można powiedzieć, że jeśli miłość jest Salomonem, a serce jego tronem, to sułtan prędzej czy później wstąpi na swój tron. Gdy tak się stanie, czyli gdy Salomon zasiądzie na tronie, a więc kiedy miłość spotka odpowiednie serce, wówczas ludzie, w przypadku których zachodzi taka sytuacja, zawsze o Nim myślą, mówią do Niego w swym wewnętrznym świecie, a także otwarcie i wyraźnie kosztują Jego błogosławieństw, uwyraźnionych w wodzie, którą piją, jedzeniu, które smakują oraz powietrzu, którym oddychają. Co więcej, czują Jego bliskość we wszystkim, co robią. Związek bliskości i miłości pogłębia się, a ich serca zaczynają płonąć, jakby znajdowały się w ogniu. Niekiedy ogień miłości dokonuje zniszczenia ludzi, ale żaden człowiek spośród nich nigdy na to się nie uskarża, przez co nie nuży innych swoimi westchnieniami. Przeciwnie, wielu ludzi uznaje to za dar od Boga. Płoną niczym piec bez dymu i płomieni. Zachowują swoją radość i miłość do Niego, nigdy nie zdradzając ludziom nietaktownym swych sekretów.

Ta droga jest otwarta dla każdego. Jednakże ważne jest, aby podróżnik, chcący nią podążać, był szczery i zdeterminowany. Jeśli wierzący odkryje, że piękno, perfekcja, wielkość, znakomitość oraz wspaniałość należą do Boga, zwróci się do Niego z ochotą, miłością oraz przywiązaniem, które zostały przez nie wzbudzone, a także pokocha Go miłością odpowiadającą Jego wzniosłości. Ta miłość, a zarazem pasja, jest przeznaczona dla Boga, sanowi także źródło zjednoczenia ludzkiej miłości oraz pragnień. Ostatecznie w sercu, które poprzestaje na tego typu jedności, a równocześnie wyznaje zasady islamu, nie można zaobserwować żadnej dewiacji ani żadnego zakłócenia w miłości. Wierzący kochają Boga, ponieważ jest Bogiem, a ich miłość do Boga nie łączy się z żadnymi ziemskimi czy też nieziemskimi czynnikami. Z pomocą świętego Koranu, a także zasad najbardziej podniosłego ducha[3] odsączają oni oraz badają tryskające źródła miłości i wodospady ich pragnienia Boga. Tacy ludzie traktują powyższe elementy niczym barierkę przy ścieżce, którą podążają z ludzką omylnością. Nawet wtedy, kiedy są zupełnie pochłonięci ogniem miłości, postępują w sposób prawy i sprawiedliwy. Zarozumiałość nigdy nie przeszkadza im w miłości do Boga. Zamiast tego, uznają Go za prawdziwego Właściciela i Obrońcę wszystkiego, który jest znany ze swych boskich imion i przymiotów, kochają Go całym swym sercem czystą, świętą i pełną czci miłością.

Wierzący kochają Boga bardziej niż wszystko inne, przed wszystkim i po wszystkim, kochają Go jako prawdziwie Umiłowanego, prawdziwie Upragnionego i prawdziwie Czczonego. Pragną Boga i w każdym możliwym działaniu wykrzykują, że są Jego sługami. Ze względu na to oddanie w pierwszej kolejności kochają Proroka Mahometa, Dumę Ludzkości, który jest lojalnym pomocnikiem, prawdziwym interpretatorem boskiej istoty, imion i przymiotów, a także końcem sukcesji proroków oraz esencją posłannictwa (pokój i błogosławieństwo niech będą z nim). Podążając za nim, kochają pozostałych proroków i świętych, którzy byli prawdziwymi zastępcami, najczystszymi lustrami, jak również oddanymi sługami wszechmocnego Boga, odpowiedzialnymi za reprezentowanie boskich spraw, a także nadzorowanie budowy, projektowania oraz porządku świata. Następnie kochają młodość, powierzoną przez Boga ludzkości niczym uprzedni kredyt, dany w celu lepszego zrozumienia oraz oceny skończonego świata. Dalej kochają ten świat, ponieważ jest on uprawnym polem innych sfer i państw, a także manifestacją pięknych imion Boga. Następnie kochają swoich rodziców, bohaterów uczucia i łaski, za to, że podejmują odpowiedzialność za opiekę nad własnymi dziećmi. Ostatecznie kochają dzieci, ponieważ szczerze opiekują się rodzicami, a także mają z nimi intymną bliskość. Wszystko to może być uznane za znaki serdecznego przywiązania do Boga i miłości w Jego imię.

Co istotne, niewierzący kochają ludzi, jakby kochali Boga, podczas gdy wierzący kochają ich właśnie za sprawą Boga. Te dwa sposoby i motywy miłości są całkowicie różne. Miłość zorientowana na Boga, doświadczana przez wiarę oraz modlitwę, jest przypisana do idealnych wierzących. Natomiast miłość przyziemna i cielesna, oparta na samowoli, a także na „ja” nakazującym zło, stanowi manifestację grzechu i nieposłuszeństwa, które są ukryte w ludzkiej naturze. Z kolei miłość Boga i jej wyrazy ze strony tych, którzy Go kochają, są jak święty napój, którego chciałyby skosztować anioły. Jeśli ta miłość urasta do tego stopnia, że kochający porzuca wszystko – to, co materialne i to, co duchowe – dla Ukochanego, nic nie pozostawiając dla siebie, wówczas polega ona wyłącznie na rozważaniu i rozpamiętywaniu w swym sercu o Ukochanym. Serce obwiązuje się tym rozważaniem i konsekwentnie wybija rytm uderzeń tam, gdzie oczy łzami wyrażają miłość. Serce robi jednak oczom wyrzuty za ujawnienie sekretu miłości, a piersiom nakazuje uspokojenie się. Płacząc i krwawiąc stara się nie dopuścić, aby inni odkryli jego cierpienie. Mówi:

„Twierdzisz, że kochasz, więc nie ubolewaj nad nieszczęściem miłości,
Nie wpuszczaj innych w swoje cierpienie z miłości”.
Anonim

W rzeczy samej, miłość jest sułtanem, serce zaś tronem, a jęki nadziei i tęsknoty wydane na modlitewnych dywanach w najdalszych zakątkach świata, są głosem owego sułtana. Nigdy jednak nie powinno się dopuszczać do udziału w tych jękach innych ludzi, gdyż można tym wywołać śmiech ignorantów. Tego typu sytuacje są bowiem stopniami do osiągnięcia Boga. Jeśli ta zjawiskowa miłość jest przeznaczona dla Wszechwiedzącego, powinna zostać zachowana w najbardziej prywatnej sferze i nie należy pozwolić jej odlecieć z gniazda.

Ci, którzy mówią o swej banalnej miłości, owi zwyczajnie kochający, odbywają podróże po całym świecie i głoszą miłość do wszystkich. Zachowują się przy tym jak szaleńcy, bowiem sprawiają, że ich miłość staje się dla wszystkich oczywista. Po przeciwnej stronie znajdują się kochający Boga, którzy są szczerzy i cisi. Opierając swoje głowy na Bożym progu, wypowiadają się i uzewnętrzniają jedynie przed Nim. Od czasu do czasu mdleją, ale nigdy nie odsłaniają swych sekretów. Są oni w Jego służbie wraz ze swoimi rękami, stopami, oczami, uszami oraz językami i wędrują w miejsca, gdzie są obecne Jego wzniosłe atrybuty. Zanurzeni w Jego świetle istnienia, roztapiają się i znikają w Jego miłości. Gdy czują Boga, płoną i krzyczą: „Więcej!”. Odczuwają najwyższe wartości w swych sercach i wciąż wołają: „Więcej!”. Nigdy nie są zadowoleni z miłości, którą kochają i są kochani, lecz dalej powtarzają: „Więcej!”. Gdy nieustannie proszą o więcej, wspaniały Ukochany odsłania przed nimi zasłony, ukazuje im rzeczy nigdy wcześniej niewidziane i szepcze ich duszom o wielu sekretach. W pewnym momencie to, co czują, co kochają i o czym myślą, staje przed nimi jako Bóg. We wszystkim, co widzą, dostrzegają pełne wdzięku przejawy Jego piękna. W określonym momencie całkowicie pozostawiają swoją moc oraz siłę i łączą siłę swej woli z wolą Boga, a następnie niejako rozpływają się pod wpływem Jego wymagań. Tę wysoką pozycję oceniają poprzez to, jak bardzo kochają i są kochani, a także z udziałem tego, jak wiele wiedzą i jak wiele o nich wiadomo. Swoją miłość wobec Boga wyrażają posłuszeństwem oraz wiernością wobec Niego. Co więcej, ryglują drzwi do swoich serc i czynią to po to, by żaden obcy nigdy nie wszedł do ich czystego domu. Całym swoim istnieniem świadczą o Bogu, a ich cześć i szacunek wobec Niego znacznie wykracza poza ich zdolność pojmowania.

Z drugiej strony, nieugięte i niezachwiane jest ich przekonanie w boską odpowiedź, jaka ma nastąpić na taką wierność. Miejsce, jakie zajmują w Bożej obecności, jest wprost proporcjonalne do obecności Boga w ich sercach, dzięki czemu próbują przed Nim stawać prosto. Ci, którzy głęboko kochają Boga, nigdy nie zachowują się jak wierzyciele. Przeciwnie, są zawstydzeni jak dłużnicy. Rabi’a al-Adawijja[4] ujęła tę kwestię następująco: „Przyrzekam na Twą świętą Osobę, że nie wielbiłam Cię, żądając Twego raju. Zamiast tego kochałam Cię i łączyłam swe niewolnictwo z moją miłością”. Ludzie, o których mowa, postępując w ten sposób idą do królestwa Boga z wylewną miłością, mając przy tym na uwadze Jego błogosławieństwa oraz dobroć. Swym sercem starają się być nieustannie blisko Boga, a rozumem i intelektem śledzą zjawiska natury, odbijające się w lustrach boskich imion. We wszystkim słyszą głosy miłości, są oczarowani zapachem każdego kwiatu, a każdy wspaniały krajobraz uznają za odbicie piękna samego Boga. Z Jego bowiem powodu wszystko, co słyszą, czują lub o czym myślą, nie jest niczym innym jak właśnie miłością. To za jej sprawą postrzegają wszelkie istnienie jako ekspozycję miłości oraz słuchają go jako harmonii miłości.

Gdy tylko miłość rozbiła swoje okazałe namioty w dolinach serca, wszystkie przeciwne zdarzenia wydają się być tym samym: pokój – niepokojem, błogosławieństwo – niedolą, żar – słodyczą, komfort – dyskomfortem, poczucie winy – przyjemnością. Wszystkie one wydają ten sam dźwięk i zdają się tak samo wyglądać. W rzeczy samej, dla kochających serc cierpienie nie różni się od przyjemności. Ono jest dla nich lekarstwem, więc piją ból i udrękę tak samo, jak piją z rzek nieba. Bez względu na to, jak bardzo zapamiętałe stają się czas i różnorakie wydarzenia, serca te tkwią niezachwiane z głębokim poczuciem lojalności. Z oczami wpatrzonymi w drzwi mające się za chwilę otworzyć, ludzie, do których należą te serca, czają się, by powitać pewne przejawy oraz dobroć obecne w różnych aspektach. Koronują oni miłość Boga poprzez respekt i posłuszeństwo względem Niego. Ich serca biją z uległością i drżą ze strachu przed sprzeciwieniem się Umiłowanemu. Jak na ironię, by nie upaść ponownie, chronią się w jedynym Źródle zaufania i pomocy. Ten rodzaj poszukiwania zgody z Bogiem sprawia, że tacy ludzie są z czasem szczerze poszukiwani przez wszystkich – zarówno na ziemi, jak i w niebiosach. Jedyną rzeczą, jaka zajmuje ich uwagę, jest sam Bóg. Dla takich osób oczekiwanie czegoś w zamian jest rodzajem pułapki, choć równocześnie uznają za nieuprzejmość nie przyjąć błogosławieństwa, o które sami nie prosili. Obdarzają oni te błogosławieństwa ogromnym szacunkiem, choć każdy z nich woła: „Do Ciebie uciekam od ich pokus”.

Żarliwa tęsknota jest najwyższym stanem dla kochającego, a zagubić się w pragnieniach i życzeniach tego, kogo się kocha, to najbardziej nieosiągalny cel. Miłość opiera się na podstawowych zasadach, takich jak: skrucha, czujność, cierpliwość. Po ich urzeczywistnieniu wymagane są: samostanowienie, podobieństwo, miłość, tęsknota oraz inne zasady po to, aby zasłużyć na to, o czym wyżej była mowa. Pierwszą lekcją na ścieżce miłości jest oczyszczenie. Jest ono konieczne po to, aby pozbyć się osobistych pragnień oraz powiązać wszystkie myśli i osobistą komunikację z Bogiem, by być zajętym rzeczami, które na Niego wskazują, jak również oczekiwać na pojawienie się Jego manifestacji. Służy to także temu, aby stanowczo pozostać na całe życie tam, gdzie aktualnie się jest. Bóg może przecież pewnego dnia zwrócić się do ciebie. Na tej ścieżce miłość ma być szaleńczo zakochana. Jej żar to tryskająca pasja, entuzjazm i pragnienie. Gdy ów żar staje się prawdziwą naturą ludzi, przemienia się w tęsknotę. Z kolei przyzwolenie na działanie Kochającego, czyli Boga, łączy się z przyjemnością. Natomiast samostanowienie jest byciem uważnym wobec bycia odurzonym błogosławieństwem, które wynika ze słyszeniem lub poczucia boskiej obecności, jak też bycia pod Jego bezpośrednim przewodnictwem.

Im więcej ludzi rozwinie w sobie jedną z powyższych cech, tym więcej zauważalnych zmian będzie w ich zachowaniu. Czasem szukają oni cichych zatok, gdzie mogą się Bogu zwierzyć. Niekiedy, pod wpływem różnych przyczyn, rozmawiając z Nim mówią Mu o swoim bólu spowodowanym rozdzieleniem z Nim. Są natomiast wypełnieni radością na wieść o spodziewanym połączeniu z Nim i odpoczynku, którego oczekują ze łzami błogości. Czasem ludzie ci nie widzą, co dzieje się wokół nich, ponieważ doświadczają jedności w wielości, a niekiedy znów gubią się w zachwycie ciszy, nie mogąc nawet usłyszeć własnego głosu.

Miłość rośnie i rozwija się w piersi mądrości. Mądrość z kolei odżywia się wiedzą boskości. Ci, którzy nie są mądrzy, nie mogą wcale kochać. Ci, których percepcja jest zbyt słaba i niedoskonała, także nie mogą osiągnąć mądrości. Sporadycznie Bóg sam zaszczepia miłość w sercach i aktywuje wewnętrzny mechanizm, niejako dodatkowe błogosławieństwo, którego pragnie większość ludzi. Tak czy inaczej okazuje się, że poleganie na jakichś wspaniałych cudach czy też niecierpliwe czekanie jest tym samym. Z kolei zupełnie inne jest aktywne czekanie, któremu towarzyszą niekończące się skurcze. Wierzący słudzy, stojący przed bramą Wszechsprawiedliwego, wprowadzają w życie swoje nadzieje oraz oczekiwania. Przybierają oni czynne nastawienie i tą, wydawałoby się, nieruchomą pozycją generują wystarczająco dużo energii oraz urzeczywistniają niesamowite działania, czym zadowalają cały wszechświat.

Ludzie ci są wiernymi oraz lojalnymi kochającymi, ucieleśniającymi pewne cechy. Przyjmują każdy akt Ukochanego z przyjemnością i cały czas okazują Mu wierność, jakby powtarzając słowa Nesimiego[5]:

„Zrozpaczony kochanek, o Umiłowany, nie opuści Cię,
Nie zrobię tego, nawet gdybyś rozdarł moje serce sztyletem”.

Pomimo faktu, że tego typu ludzie zawsze tęsknią za boskim towarzystwem, nigdy o nie nie proszą. Z umysłów usuwają wszystkie oczekiwania, które nie dotyczą Boga i myślą wyłącznie o Jego obecności. Ich rozmowy stają się rozmowami Umiłowanego, przez co ich głosy zyskują anielską głębię.

Dla nich miłość jest wszystkim. Mogą przetrwać bez ciał, choć bez dusz żyć nie mogą. Wierzą, że w ich sercach nie ma miejsca dla innych, tylko dla miłości Ukochanego. Tak więc nawet jeśli są najbiedniejsi i najsłabsi na świecie, posiadają status, którego zazdroszczą im królowie. Są wielcy w swojej małości, potężni w swojej niemożności, wystarczająco bogaci w byciu potrzebującym, by zarządzać całym wszechświatem. Mimo że wyglądają jak licha świeczka, są niczym źródła energii wystarczająco bogate, aby rozświetlać słońca. Nawet gdyby każdy z nich miał uciec do kochanka, byłoby oczywiste, gdzie i do Kogo uciekają. Z bogactwem swoich nieodzownych postaci transcendują oni cały wszechświat. A kiedy zwracają się do Boga, stają się iskrą, a nawet czymś mniejszym – stają się niczym i zapominają o wszystkim, co dotyczy ich istnienia.

Życie bez Boga znaczy dla nich bardzo mało, gdyż bez Boga wcale nie jest ono życiem. Bez miłości życie jest zmarnowane, a rozkosze i przyjemności niemające nic wspólnego z Bogiem, nie są niczym więcej niż ułudą. Ludzie ci bez końca mówią o miłości i tęsknocie. Tych, którzy nie są zaznajomieni z tego typu sprawami, traktują jednak jako w pewien sposób innych.

[1] Autor dotyka w tym miejscu sprawy dezorientacji i zagubienia się w wielości połączonej z brakiem poddania się woli jedynego Boga. W konsekwencji jest tu obecne podporządkowanie się wielu ziemskim bogom, takim jak: zbytnie bogactwo, nadużywanie władzy, pobłażanie nieprawym przyjemnościom, itp. Bałwochwalstwo stanowi inny przejaw czczenia wielu bogów.
[2] Hakani Mehmet Bey (zm. 1606), poeta, którego Hilya (gatunek literacki opisujący fizyczne cechy Proroka) była pierwszą w swoim rodzaju.
[3] Proroka Mahometa (pokój i błogosławieństwo niech będą z nim).
[4] Rabi’a al-Adawijja (ok. 703-805), święta kobieta o wyjątkowej pobożności.
[5] Nesimi (zm. 1404), znany suficki poeta z Bagdadu, uznawany za jednego z pierwszych mistrzów poezji. Autor dwóch tomików poezji w językach tureckim i perskim.

Pin It
  • Utworzono .
Copyright © 2024 Witryna Fethullaha Gülena. Wszelkie prawa zastrzeżone.
fgulen.com to oficjalne źródło na Fethullaha Gülena, znany turecki uczony i intelektualnej.